wtorek, 4 września 2012

Uśmiech Pana Boga

Minęły kolejne wakacje. Pogoda w tym roku nie bardzo dopisywała, ale mimo to miałem nadzieję, że Nam akurat dopisze. Niestety. Pogoda nie była idealna. Nie chcę narzekać, bo podczas mojego wypoczynku padało tylko kila razy, ale upałów, na które się nastawiałem nie było. I tu powstał problem, gdyż wakacje spędzaliśmy w niewielkiej miejscowości nad polskim morzem. Rozrywek poza plażą było niewiele, a najbliższa miejscowość gdzie można było zrobić cokolwiek innego była oddalona o blisko 30 km – oczywiście nie liczę pobliskich miejscowości gdzie jedyną rozrywką były lody, gofry i automaty do gry. Dlatego więc staraliśmy się nie zrażać niedogodnościami pogody i chodziliśmy na spacery do niewielkiego lasku, karmić kaczki lub na wspomniane gofry. Nie omijaliśmy również plaży mimo, że wiatr wiał bez przerwy, a unoszący się piasek zacinał w odkryte części ciała z taką siłą, że wizyta u akupunkturzysty była niepotrzebna. Mogłoby się wydawać, że wakacje zmarnowane. Jednak plażą, razem z nami przechadzał się Bóg. Biegał z naszymi dziećmi po piasku, wchodził po kostki do wody aby po chwili uciekać z krzykiem przed falami… Na początku go nie dostrzegłem, bo zajęty byłem ubolewaniem nad losem jaki mnie spotkał. Słaba pogoda, zmarnowany urlop, wydane pieniądze i tak dalej… Gdy zorientowałem się, że dzieci widzą Pana Boga w tym wietrze, w tych ledwo przebijających się przez chmury promieniach słońca, że się z nim bawią było już za późno. Nie mogłem z nim porozmawiać, ani o nic zapytać. Po prostu odszedł, zostawiając u dzieci na twarzach szeroki uśmiech. Mimo, że minęło od tego czasu już kilka tygodni nie mogę o tym zapomnieć, nie mogę pozbyć się wrażenia, że to były bardzo udane wakacje…

sobota, 21 stycznia 2012

Dziecięcy punkt widzenia ....

To bardzo ciekawe jak bardzo różni się nasz - rodzicielski od dziecięcego, punkt widzenia na to, która zabawka jest odpowiednia dla naszego dziecka a która się nie nadaje. Staram się aby moje dzieci miały "odpowiednie dla swojego wieku" zabawki. Dobieram je pod kątem tego jak bardzo mogą pomóc dziecku w rozwinięciu potencjału jaki jest w nim ukryty. Patrze jak zabawka jest wykonana, czy się nie popsuje po pierwszym użyciu, czy dziecko nie zrobi sobie lub rodzeństwu krzywdy tą zabawką... Jestem pewien, że większość rodziców działa w podobny sposób. Jednak moje obserwacje dzieci odmieniły trochę mój punkt widzenia. Zauważyłem, że wiele "przemyślanych" przeze mnie zabawek leży w kącie nie używanych, a dzieci bawią się urządzeniami codziennego użytku. Obserwują nas - rodziców i starają się naśladować. Te próby bywają bardzo zabawne i rozczulają nas niejednokrotnie. Ja jednak staram się obserwować dzieci trochę dłużej i zobaczyć co zrobią gdy naśladowanie rodziców już im się znudzi. I tego momentu bardzo im zazdroszczę... tu pojawia się ich niezmącona edukacją i doświadczeniem wyobraźnia. Tu pojawia się coś co nazywane jest dumnie "kreatywnością". Gdybyśmy potrafili w podobny sposób spojrzeć na wiele problemów, okazałoby się, że rozwiązania leżą u naszych stóp.
Ja zobaczyłem do czego może służyć w rękach trzy i "prawie" dwulatka odkurzacz. Bawili się nim dłużej niż niejedną "rozwojową" zabawką.....

czwartek, 14 kwietnia 2011

Gdzie są dzieci ?

Dziś korzystając z tego, że było całkiem ciepło i nie padał deszcz poszliśmy na plac zabaw. Ze względu na to, że znajduje się on niedaleko dużego stołecznego osiedla, a i poobiednie godziny sprzyjały na spacer spodziewaliśmy się całkiem sporej ilości dzieci. Jakież było nasze zdziwienie kiedy zobaczyliśmy puste huśtawki  i jedynie kilkoro dzieci które bawiły się w piaskownicy. Z jednej strony cieszyliśmy się, że nie będziemy musieli czekać aż zwolni się miejsce ale z drugiej strony było nam smutno, że tak mało rodziców wyszło ze swoimi pociechami na świeże powietrze.... no cóż może następnym razem będzie nas więcej ;-)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Kiedy pada dzieci się nudzą ...

.... ale czy tak musi być zawsze? Czy nie wystarczy podstawowe wyposażenie takie jak kaloszki i parasol ? Czasem można zrezygnować z tego drugiego jeżeli już się przejaśnia i wygląda na to że deszczu w najbliższym czasie raczej nie będzie. Często naszym ograniczeniem jest nasza niechęć do wyjścia z domu a nie jak twierdzimy - utwierdzając się w takiej opinii - pogoda. Radość jaką mają dzieci z tak niewielkiej rzeczy jaką jest chlapanie bez konsekwencji w kałuży jest trudna do oceny dla ludzi dorosłych. A przecież to nie kosztuje tak wiele.... trochę proszku do prania i wody aby usunąć błoto i resztki brudnej wody. Ja spróbowałem i udało mi się cieszyć i bawić razem z dzieckiem... ( ciekawe co powie mama na górę prania jakie z tej okazji jej zafundowaliśmy )


piątek, 1 kwietnia 2011

Pasja ....

W dawnych czasach słowo "pasja" miało znaczenie negatywne - oznaczało męczarnie. W religii chrześcijańskiej oznacza ono mękę. Teraz to słowo nabrało pozytywnego znaczenia i jest synonimem poświęcenia się. Poświęcenia, aby osiągnąć cel. Ale nie mylmy pasjonatów z karierowiczami, bo ci drudzy poświęcają wszystko dla kariery i pieniędzy. Pasjonaci natomiast, nieczęsto poświęcają więcej niż kariery i pieniądze dla osiągnięcia celów. Zauważyłem jedną szczególną zasadę, która jest charakterystyczna dla takich osób - najłatwiej znaleźć je w sporcie: Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, Robert Kubica, ale występują oni również w nauce, polityce - wszystko co robią w danej dziedzinie sprawia im niesamowitą przyjemność. Co ciekawe są tacy ludzie również wśród nas, w naszym otoczeniu - bardzo blisko. Są oni często dla nas wzorem i obiektem podziwu. Ja poznałem takich ludzi.... widzę, że są oni w stanie zedrzeć sobie skórę do krwi i wykrzesać ze swoich umysłów i ze swojego ciała niezwykłą motywację i siłę. Zobaczcie zdjęcia poniżej i uwierzcie mi, że potrzeba dużo samozaparcia żeby wejść na samą górę, aby zdobyć szczyt.....


wtorek, 29 marca 2011

Przyszła wiosna

Oto pierwsze dni wiosny. Ludzie ochoczo poszukują promieni słońca i wyjątkowo często można ich spotkać w parkach i na placach zabaw. My też postanowiliśmy zaczerpnąć świeżego powietrza i wypróbować nową hulajnogę. W tym miejscu podziękowania należą się wujkowi Michałowi zwanego Białym za tak użyteczny prezent. Dziękujemy !

niedziela, 20 marca 2011

No to zaczynamy...

Dziś postanowiłem zacząć swoją przygodę z blogiem.
Chciałbym podzielić się, z tymi którzy będą chcieli zobaczyć, jak moje oczy widzą świat. Zajmuję się fotografią od kilku lat i zauważyłem, że najbardziej interesuje mnie fotoreportaż - historia ludzi, wydarzenia wokół nas - pokazane za pomocą jednego lub kilku obrazów. Nie czuję się artystą a jedynie obserwatorem toczącego się wokół nas życia.
Innym wdzięcznym tematem, któremu poświęcam dużo czasu i pracy jest fotografia dzieci. Ich zachwyt światem i chęć poznawania go, jest dla mnie motorem napędowym, a często drogowskazem do dalszego poszukiwania....
Chętnie poznam opinie o moim widzeniu świata.... Zapraszam więc do śledzenia postępów.